Czy w Polsce jest lustracja?

Problemy polskiej lustracji

na kanwie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 11 maja 2007 r. sygn. K 2/07

Na pytanie można udzielić jedynie formalnie twierdzącej odpowiedzi. Formalnie obowiązuje bowiem ustawa z dnia 18 paĹşdziernika 2006 r. , znowelizowana z inicjatywy Prezydenta RP ustawą z dnia 14 lutego 2007 r., zwana także ustawą lustracyjną. Zastąpiła ona wcze niejszą ustawę lustracyjną z 1997 r., zlikwidowała urząd Rzecznika Interesu Publicznego oraz powołała w jego miejsce IV pion Instytutu Pamięci Narodowej Biuro Lustracyjne. Ustawa ta została zaskarżona do TK przez grupę posłów działających na podstawie art. 191 ust. 1 pkt 1 Konstytucji RP, jak się nietrudno domy lić, sympatyzujących z pewną partią postkomunistyczną, niekiedy wywodzący się z szeregów jej poprzedniczki, czyli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Łatwo więc zauważyć, że ich skarga nie była li tylko przejawem troski o stan praworządno ci w Polsce oraz zgodno ci stanowionego w niej prawa z Konstytucją, ale również, a może przede wszystkim, kierowało nimi zapewnienie nietykalno ci dla byłych funkcjonariuszy aparatu represji Polski Ludowej oraz ich współpracowników ludzi, którzy nie wytrzymali próby tych trudnych czasów i zostali złamani przez służby bezpieczeństwa państwa (możliwe jest podjęcie próby ich usprawiedliwiania), ale również zwykłych konfidentów i kolaborantów, którymi kierowała chęć kariery, zaszczytów lub po prostu lepo wierzących w ideologię komunistyczną (dla tych ludzi nie może być żadnego usprawiedliwienia).

Orzeczenie K 2/07 nie jest pierwszym wydanym na tle przepisów lustracyjnych. Najważniejszym wcze niejszym orzeczeniem w tej materii jest orzeczenie z dnia 10 listopada 1997 r (K 39/97), dotyczące ustawy lustracyjnej z 1997 r. Nietrudno się domy lić, że została zaskarżona przez osoby o poglądach tożsamych z poglądami wnioskodawców w sprawie K 2/07. W tym orzeczeniu Trybunał sformułował 5 przesłanek współpracy z organami aparatu represji Polski Ludowej, opierające się nie tylko na elementach obiektywnych, ale również subiektywnych. Były nimi:

  1. kontakty z organami bezpieczeństwa państwa polegające na przekazywaniu informacji tym organom

  2. wiadomy charakter, to znaczy, iż osoba współpracująca musiała zdawać sobie sprawę z tego, iż nawiązała kontakt z jednym z przedstawicieli służb wymienionych w ustawie

  3. tajny charakter osoba współpracująca musiała zdawać sobie sprawę, z tego, iż fakt nawiązania współpracy i jej przebieg ma pozostać tajemnicą

  4. powiązanie z operacyjnym zdobywaniem informacji przez wspomniane służby

  5. materializacja w postaci wiadomie podejmowanych konkretnych działań w celu urzeczywistnienia podjętej współpracy, a więc nie można się ograniczyć jedynie do o wiadczenia woli.

Trybunał podtrzymał w komentowanym wyroku aktualno ć tych przesłanek. O ile przesłanki nr 2, 3 i 4 nie budzą większych zastrzeżeń, to pierwsza i ostatnia z nich przekazywanie informacji organom bezpieki oraz element materializacji współpracy mający wiadczyć o rzeczywistej woli współpracy mogą budzić wątpliwo ci. Sytuacja taka dotyczy osób, które podpisały zobowiązanie do współpracy, ale nigdy nie złożyły np. żadnego meldunku. Pytaniem jest, co nimi kierowało w momencie podpisywania zobowiązania? Czy zostali do tego zmuszeni, złamani przemocą fizyczną lub psychiczną, czy też może podpisali je kierując się afektem do socjalistycznej ojczyzny, lecz w międzyczasie zmieniła się koncepcja operacyjna służb i dana osoba nie była im już potrzebna, pomimo tego, że bardzo chętnie udzieliliby im pomocy? Czy takie osoby zasługują na zaufanie społeczne wyrażające się w powierzeniu im wykonywania funkcji publicznych? Czy osoby podpisujące z własnej i nieprzymuszonej woli zobowiązanie do współpracy, ale które przestały być potrzebne bezpiece, lub po prostu nie zdążyły się z niego wywiązać (z powodu chociażby zmiany ustroju) mają moralne prawo do zajmowania funkcji publicznych? Czy, cytując samo orzeczenie K 2/07, taka sytuacja nie niesie za sobą ? Niestety, w krajach postkomunistycznych, które nie zdecydowały się na rzeczywistą i efektywną lustrację, można zauważyć problemy z utrzymaniem (przykładowo Ukraina lub Mołdowa), gdyż cały czas władzę sprawują tam osoby silnie powiązane z poprzednim reżimem. Z kolei byłe kraje demokracji ludowej, które przeprowadziły skuteczny proces lustracyjny i doprowadziły do odsunięcia od szczytów władzy byłą partyjną i aparatczyków reżimu, uporały się z takimi problemami krajów byłego bloku wschodniego, jak chociażby korupcja czy tzw. kolesiostwo, charakterystyczne dla komunizmu w praktyce. Przykładem najlepszym jest chyba proces dekomunizacji b. NRD i powołany w Niemczech Instytut Gaucka, zajmujący się gromadzeniem akt Stasi oraz udostępnianiem ich osobom pokrzywdzonym przez ustrój komunistyczny. W związku z jego działalno cią do rzadko ci należy, aby poważnym głosem w dyskusji politycznej była osoba posiadająca wcze niej legitymację . W Polsce, niestety, Prezydentem oraz Prezesem Rady Ministrów zostali ludzie legitymujący się w przeszło ci przynależno cią do PZPR. Jest to prosty skutek nieprzeprowadzenia skutecznej lustracji.

Poważne zastrzeżenie budzi również teza TK, iż . Lustracja ma na celu oczyszczenie państwa z elementów dawnego ustroju i jego przedstawicieli na najwyższych szczeblach władzy oraz zapewnienie transparentno ci i jawno ci życia publicznego. Z kolei brak takiego oczyszczenia nie może zapewnić transparentno ci i jawno ci życia publicznego, a więc nie może doj ć do . Również nie jest przesłanką wystarczającą dla zaprzestania lustracji. Są to jedynie , w postaci zapewnienia np. podstawowych praw procesowych w postaci np. prawa do zadawania pytań wiadkom przez oskarżonego. Czy takie rodki formalne są już wystarczające dla przesądzenia ? Należy odpowiedzieć negatywnie i zauważyć, że owe rodki będą spełniały , ale będą jedynie fasadą, za którą nie będzie się kryła prawdziwa, rozwinięta i urzeczywistniona demokracja. W kraju takim zawsze będzie się panoszyła korupcja, tzw. układy oraz rażąca niesprawiedliwo ć społeczna. Gdyby ustawodawstwo niemieckie stanęło na podobnym stanowisku, to dzisiaj nie byliby my wiadkami procesu Johna Demjanjuka, byłego strażnika w nazistowskim obozie w Sobiborze. Nie jest to porównanie zupełnie nieuprawnione, gdyż nie można wskazać czynników odróżniających nazizm od komunizmu, jeżeli spojrzy się na te oba ustroje przez pryzmat zbrodni, których dokonały. Stosując analogię do orzeczenia TK, John Demjanjuk chodziłby do dzisiaj wolno i spokojnie mógłby dożywać swoich dni, nie ponosząc żadnej, nawet symbolicznej, odpowiedzialno ci za swoje zbrodnie, gdyż przecież w państwie niemieckim doszło do , niewątpliwie za osiągnięto . Można zarzucić, że przecież Demjanjuk jest sądzony za zbrodnie ludobójstwa, za lustracja polega tylko na składaniu o wiadczeń co do służby, pracy lub współpracy z aparatem represji państwa totalitarnego i odpowiedzialno ci za złożenie nieprawdziwego o wiadczenia. Oczywi cie kaliber zbrodni nazistowskiej Demjanjuka jest drastycznie większy od ‘niewinnego’ donosicielstwa na sąsiadów, którzy słuchali Radia Wolna Europa, ale mechanizm rozliczania z przeszło cią jest ten sam nie można się powoływać na argumenty o czy, gdyż doprowadza to do rozmycia odpowiedzialno ci za zbrodnie ustroju totalitarnego i budowania państwa opartego na kłamstwie, które można porównać do budowy domu na zgniłych fundamentach jaki czas na pewno będzie stał, ale szybko się rozpadnie. Skutkiem braku rozliczenia z przeszło cią jest zajmowanie najwyższych stołków przez byłych (?) wiernych zwolenników poprzedniego reżimu, zakłamanie społeczne oraz hipokryzja na masową skalę (podając przykład z ostatniego czasu gen. Jaruzelski przedstawia się jako i wielki orędownik idei demokratycznego państwa prawa, a bez jego najbliższego współpracownika Kiszczaka i jego woli demokratyzacji nie doszłoby w ogóle do przemian Okrągłego Stołu).

Trybunał przedstawił definicję lustracji, rozumianą jako . Należy się zgodzić z tezą Trybunału, że , a lustracja nie może być wyrazem zemsty, lecz jedynie sprawiedliwo ci. To, co odróżnia demokratyczne państwo prawa od totalitarnego, jest zapewnienie podczas rozliczeń z dawnym systemem jego przedstawicielom podstawowych praw i gwarancji procesowych, które nie były respektowane podczas sprawowania władzy przez te osoby. Zgodzić się również można z twierdzeniem TK, iż celem lustracji nie jest karanie osób popełniających przestępstwa w okresie rządów demokracji ludowej, ale możliwo ć poznania dla społeczeństwa przeszło ci osoby wykonującej funkcję publiczną lub o taką funkcję się ubiegających. Jednakże działania samego Trybunału zdają się przeczyć tym wzniosłym hasłom. Poszatkowanie ustawy lustracyjnej przez TK doprowadziło do tego, że pomimo istnienia formalnych podstaw do przeprowadzenia lustracji, to jest to niemożliwe. Pomimo, iż ustawa nie nakłada sankcji karnych na osoby, które były tajnymi współpracownikami służb bezpieczeństwa PRL, tym samym stosując się do stanowiska TK, iż osoby takie nie mogą być pociągane do odpowiedzialno ci karnej tylko za taką współpracę, to Trybunał w kontek cie cało ci swojego orzeczenia, w moim odczuciu, robi wszystko, aby tego typu fakty z przeszło ci tych osób nie wyszły na jaw, a tym samym odmawia społeczeństwu prawa do informacji o osobach, które w jego imieniu będą sprawowały władzę publiczną i wypadałoby, aby miały do tego odpowiednie kwalifikacje moralne, podlegające osądowi członków tego społeczeństwa.

Ciekawym elementem orzeczenia K 2/07 są zdania odrębne do niego, szczególnie, w mojej ocenie, dwa z nich. Pomimo formalnej apolityczno ci członków TK, to jednak lektura zdań odrębnych, w większo ci przypadków, nie nastręcza trudno ci z okre leniem, która opcja polityczna poparła ich kandydaturę podczas głosowania parlamentarnego. Nie zarzucam sędziom TK upolitycznienia, jedynie stwierdzam, że przyjmują wiatopogląd zbliżony do poglądów politycznych parlamentarzystów wybierających skład TK. Jest to oczywista konsekwencja politycznego trybu obsadzania urzędu sędziego TK, gdzie jedynym wła ciwie ograniczeniem jest art. 5 ust. 3 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym . Nie oznacza to konieczno ci uprzedniego zajmowania przez kandydata na sędziego TK takiego stanowiska. Jak więc widać sędzią TK wcale nie musi zostać osoba będąca wybitnym prawnikiem, jak i wybitnym sędzią SN lub NSA. Reszta jest już kwestią uzyskania przez kandydata bezwzględnej większo ci głosów podczas głosowania w sprawie wyboru sędziego w izbie niższej polskiego parlamentu (art. 5 ust. 4 UTK). Wracając jednak do zdań odrębnych, to można zauważyć, że głosy krytyczne wobec orzeczenia za zbytnie okrojenie ustawy przez TK wyrażają głównie sędziowie powołani w przeciągu ostatnich 4 lat. Sędzia Teresa Liszcz w swoim zdaniu odrębnym stwierdziła, że . Jednocze nie wytknęła TK pewną niekonsekwencję polegającą na tym, że . Ze zdaniem prof. Liszcz można się tylko zgodzić Trybunał pozostawił ustawę lustracyjną w systemie prawa jedynie , w rzeczywisto ci blokując proces skutecznej i rzeczywistej lustracji. Sędzia Liszcz jednocze nie zauważa błędy proceduralne popełnione podczas rozprawy przez Prezesa TK, jak również przez cały skład orzekający, w postaci samodzielnego rozszerzenia zakresu rozpoznania. Słuszne jest również stwierdzenie, że tym orzeczeniem TK ogranicza swobodę normatywną ustawodawcy, podczas gdy to

Drugim, zasługującym na szczególną uwagę, zdaniem odrębnym, które chciałbym krótko omówić jest zdanie odrębne wyrażone przez obecnego Prezesa TK Bohdana Zdziennickiego, naówczas szeregowego członka Trybunału. Zasługuje ono na zainteresowanie bynajmniej nie ze względu na wybitny jego charakter, lecz ze względu na to, że jest po prostu skandaliczne. Zostało ono złożone do wyroku w zakresie, w jakim Trybunał nie podzielił poglądu wnioskodawcy, że niekonstytucyjna jest cała ustawa lustracyjna z 2006 r. Powodem uznania cało ci przepisów za niekonstytucyjne powinno być naruszenie trybu wydania aktu prawnego, jak i jego tre ć. Przyjęcie poglądów dra Zdziennickiego doprowadziłoby do nie tyle nawet blokady procesu lustracji, lecz do jego całkowitej eliminacji w procesie obsadzania stanowisk publicznych. Jednakże po to jest Trybunał, aby usuwał z systemu prawa przepisy podkonstytucyjne niezgodne z ustawą zasadniczą, i skoro miałoby to być niekonstytucyjne, to jedynym wyj ciem dla TK byłoby orzeczenie o całkowitej niezgodno ci. Jednak przesłanki na jakich oparł się sędzia Zdziennicki mają kilka słabych punktów, które poważnie zagrażają utrzymaniu się ich w kontek cie orzeczenia niekonstytucyjno ci cało ci przepisów ustawy lustracyjnej. Tryb wprowadzenia ustawy lustracyjnej do porządku prawnego został naruszony, jak można to wyczytać w omawianym zdaniu odrębnym, poprzez brak wszczęcia przez Prezydenta RP prewencyjnej kontroli konstytucyjno ci ustawy, pomimo publicznego o wiadczenia przez głowę państwa o jej wątpliwo ciach co do konstytucyjno ci niektórych jej rozwiązań, naruszony zatem miał zostać art. 122 ust. 3 w zw. z art. 7 i art. 126 ust. 2 i 3 Konstytucji. Jednakże przyszły Prezes TK nie zauważył, że Konstytucja, zarówno w powołanych przez niego przepisach, jak i w żadnych innych, nie przewiduje obowiązku kierowania przez Prezydenta do TK ustaw z pro bą o kontrolę prewencyjną, lecz statuuje jedynie uprawnienie Prezydenta do skierowania pro by o taką kontrolę do sądu konstytucyjnego. Obowiązek taki nie powstaje również w przypadku złożenia przez głowę państwa publicznego o wiadczenia co do wątpliwo ci o zgodno ci ustawy z Konstytucją. Ustawa zasadnicza posługuje się słowem może, które w kontek cie cało ci powoływanego artykułu, jak i całej Konstytucji RP, nie może oznaczać musi, gdyż jeżeli tak miałoby być, to ustrojodawca wyraĹşnie w tek cie umie ciłby słowo lub użył sformułowania oznaczającego obowiązek działania, a nie tylko uprawnienie do niego. Ponadto sędzia Zdziennicki stwierdza, że Zgodzenie się z tym stanowiskiem mogłoby prowadzić do zanegowania art. 13 Konstytucji zakazującego działania organizacji odwołujących się do metod i praktyk komunizmu, gdyż odwoływanie się do nich również mie ciłoby się w wolno ci my li i sumienia, rozumianej jako , a sympatycy takiej organizacji mogliby mieć własne , np. w kwestii mordu katyńskiego czy też walki z polskim podziemiem niepodległo ciowym w latach 1944 1956. Niejako obok tego argumentu dr Zdziennicki zarzuca ustawie odgórne zadekretowanie przez ustawodawcęw latach 1944 1990. Zapomina, niestety, przy tym, że wchodzi tutaj w sferę faktów, a nie ocen historycznych historia Polski po II wojnie wiatowej jaka była, taka była i ustawa lustracyjna odnosi się tylko do powojennej rzeczywisto ci, nie narzuca w żadnym miejscu oficjalnej wersji danego zdarzenia, tyczy się jedynie faktów, chyba, że za takowy autor zdania odrębnego nie chce uznać istnienia np. Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i prze ladowania przez nie polskich patriotów. Ponadto ustawa lustracyjna wcale nie , nie jest celem ustawy lustracyjnej penalizowane kontaktów z aparatem represji Polski Ludowej, ale złożenie o wiadczenia o zaistnieniu bądĹş nie takiej współpracy po to, aby Naród mógł się dowiedzieć o przeszło ci osób sprawujących funkcje publiczne, dla dobra tego narodu. Penalizowane jest jedynie tzw. kłamstwo lustracyjne, czyli złożenie niezgodnego z prawdą o wiadczenia lustracyjnego. Nie dochodzi również do stygmatyzacji, gdyż osoby, które współpracowały ze specsłużbami państwa ludowego, jeżeli złożą prawdziwe o wiadczenie co do tego, mogą nadal bez żadnych przeszkód sprawować lub ubiegać się o funkcje publiczne. nienie Oceny historyczne pozbawione mocy normatywnej nie mogą doprowadzić do delegalizacji żadnej instytucji przewidzianej przez prawo, a prawo w postaci ustawy lustracyjnej woli delegalizacji nie wyraża. Wynika to z tego, że PRL sama z mocy prawa była nielegalna, a jedyną legalną władzą państwa polskiego był rząd londyński. PRL się ulegalniła jedynie w sferze faktów komuni ci byli jedyną siłą na ziemiach polskich efektywnie sprawującą władzę. Ponadto po dzi dzień niektóre dekrety wydane przez władze ludowe lub też czynno ci prawne dokonane na ich podstawie pozostają w mocy. PRL nie była suwerennym państwem, niezależnym od innych, rządzonym na zasadach demokracji, opartym na rządach prawa oraz urzeczywistniającym zasady sprawiedliwo ci społecznej, jednakże faktycznie był państwem polskim na ziemiach polskich, z efektywnie sprawującym władzę rządem oraz wytyczonymi granicami, zamieszkanym przez prawie 40 mln Polaków, dlatego nie można też powiedzieć, że zerwana zostaje ciągło ć państwowo ci, gdyż gdyby tak było, to obecne państwo polskie mogłoby się skutecznie uchylić np. od odszkodowań za tzw. mienie zabużańskie lub zwrotu mienia zagrabionego przez komunistów byłym wła cicielom, uznanym wówczas za burżujów i wrogów ludu.

Podsumowując, zdania sędziów TK co do samej lustracji, jak i ustawy lustracyjnej są diametralnie różne i rażąco przeciwstawne. Nie jest to dobre dla powagi orzecznictwa TK jako cało ci, jak i w tej konkretnej sprawie. Można niestety odnie ć wrażenie, patrząc na przeszło ć polityczną niektórych członków Trybunału, że powodem zakwestionowania przepisów lustracyjnych i całkowity paraliż procesu lustracji były przesłanki pozaprawne, niezwiązane wcale z troską o urzeczywistnianie zasady demokratycznego państwa prawnego. Wyrzucenie z ustawy kluczowych przepisów powoduje zakonserwowanie stanu jaki mamy w Polsce co najmniej od pierwszej ustawy lustracyjnej, jeżeli nie od samego 1989 r. Uniemożliwia suwerenowi uzyskanie pełnej wiedzy o kwalifikacjach moralnych danej osoby do reprezentowania Narodu i dalej utrzymuje aktualnym problem szantażu lustracyjnego i tzw. dzikiej lustracji, które niosą ze sobą zagrożenie dla demokracji polskiej. Niestety, bez zmian w składzie lub w prawie o TK, uzyskanie konsensusu w tej sprawie będzie niemożliwe, a jak się wydaje, takie zmiany szybko nie nastąpią.

(JM)